Limit 75 proc. nie oznacza pracy na pełnych obrotach, ale w odbudowie rynku hotelowego pomaga wzmożony ruch turystyczny i duży popyt na usługi hotelowe i gastronomiczne. Branża mierzy się z wieloma wyzwaniami, ale właściciele wierzą, że biznes wróci i nie chcą sprzedawać swoich hoteli po „okazyjnych” cenach.
Głód wakacyjnych wyjazdów
Jesteśmy zmęczeni skutkami pandemii, chcemy wyjechać i zmienić otoczenie. Szczepienia dały szansę powrotu do nowej „normalności”, zarówno dla branży, jak i turystów. Teraz nareszcie możemy sobie odbić sobie ten rok w zamknięciu i wyjechać do hotelu – mówi Agata Janda, Dyrektor Działu Doradztwa Hotelowego, JLL.
Nowa normalność i nowe wyzwania
Choć wracamy do hoteli w destynacjach typowo urlopowych i kurortach, to hotele miejskie wciąż czekają na gości biznesowych. Obiekty w największych polskich miastach nadal zmagają się z ostrożną polityką firm w zakresie podróży służbowych i związaną z tym ograniczoną liczbą wyjazdów biznesowych czy konferencji. Brakuje również gości zagranicznych w popularnych destynacjach turystycznych, takich jak Kraków, popularny wśród turystów brytyjskich, czy Gdańsk, który upodobali sobie Skandynawowie. Wprowadzone na skutek pandemii ograniczenia dotyczące podróży międzynarodowych czy liczby połączeń lotniczych powodują, że w hotelach zatrzymują się obecnie przede wszystkim turyści z Polski – informuje Agata Janda.
Zmiana stylu życia, oczekiwań i nawyków
Bez wątpienia pandemia COVID-19 przyniosła zmiany niektórych trendów hotelowych. Wśród nich należy wymienić przeplatanie się i łączenie pobytów turystycznych z biznesowymi, jako naturalną konsekwencję zacierania się granic pomiędzy życiem, pracą zawodową i podróżowaniem – dodaje Agata Janda.
W miastach żyją setki tysięcy mieszkańców, którzy mogą być klientami hoteli, jeśli właściciele stworzą dla nich miejsca spotkań, czyli ciekawą przestrzeń i niebanalne koncepty restauracyjne. Przy ograniczeniu podróży międzynarodowych, lokalna grupa docelowa może stanowić nowy, istotny strumień przychodów dla hoteli. Szczególnie, że w hotelach typu „lifestyle” gastronomia może generować nawet 50 proc. przychodów, a w najbardziej popularnych obiektach 75 proc. wpływów z gastronomii generują właśnie goście zewnętrzni – dodaje Agata Janda.
Odpowiedzialność i środowisko
Właściciele trzymają cenę
Pomimo, że na rynku jest kapitał, który poszukuje obiektów hotelowych, w ostatnim roku odnotowaliśmy tylko jedną dużą transakcję. Wynika to m.in. z rozbieżności w oczekiwaniach sprzedających i kupujących dotyczących poziomu ceny. Potencjalni inwestorzy oportunistyczni chcą zrekompensować ryzyko związane z działaniem na wciąż niepewnym rynku hotelowym, szukają więc okazji i oczekują wysokiej premii za to ryzyko. Z kolei właściciele hoteli wyceniają swoje aktywa biorąc głównie pod uwagę potencjał operacyjny hotelu po powrocie do pełnej „normalności”. Jednocześnie nie oznacza to, że nie toczą się obecnie negocjacje, które mogą zakończyć się powodzeniem i zamknięciem transakcji hotelowych w niedalekiej przyszłości – informuje Jakub Kleban, Dyrektor, Dział Wycen, JLL.
Choć branża adaptuje się do nowych realiów rynkowych, to poprawa koniunktury i odbudowa sektora hotelowego po silnych pandemicznych perturbacjach może potrwać 2-3 lata. Sfrustrowany popyt to ciekawe zjawisko, ale trudno oczekiwać, że dwa miesiące wakacji pozwolą branży się odbić po długim okresie zamknięcia. Części strat nigdy nie uda się odrobić. Pozytywne jest jednak to, że branża hotelowa ma szansę być tym sektorem nieruchomości, który po ustąpieniu pandemii odbuduje się najszybciej, bo gdy tylko wróci możliwość swobodnego i bezpiecznego podróżowania dla wszystkich, lotniska, dworce i hotele zaczną się znowu zapełniać – podsumowuje Agata Janda.
Zobacz także: Solidarność branży hotelarskiej wobec regulacji opłat na rzecz OZZ i RTV
[…] Zobacz także: Czy „sfrustrowany popyt” odbuduje hotele? […]