Grupa Arche ma mieć do 2030 w swoim portfelu, aż sto obiektów

Arche

Od ponad trzech dekad skutecznie łączy sukcesy biznesowe z filantropią. — Pomoc innym powinna być stałym „fragmentem gry” biznesu — mówi Władysław Grochowski, przedsiębiorca, właściciel i prezes zarządu znanej z deweloperki i prowadzenia hoteli spółki Arche SA. Ceniony z wieloletniej działalności charytatywnej prowadzonej przez Fundację jego żony Leny Grochowskiej, która udzieliła ponad 12 tys. noclegów potrzebującym, głównie matkom z małymi dziećmi uciekającymi przed wojną z Ukrainy.

Firma postanowiła przeznaczyć na pomoc 5 mln zł, udostępniła bezpłatnie miejsca noclegowe i wyżywienie. Obecnie również przygotowuje inne obiekty na pobyty długoterminowe dla uchodźców i wspieranie aktywizacji zawodowej. Dla przykładu w ramach pomocy kobietom, które przyjechały z ogarniętej wojną Ukrainy, otworzono „Garmaż od Ukrainek”. Projekt kulinarny w Warszawie to program pilotażowy dla wprowadzenia produktów do regularnej sprzedaży w sklepach i restauracjach oraz uruchomienie produkcji przy hotelach sieci w całej Polsce.

Arche od lat wyszukuje architektoniczne zapomniane perełki, remontuje, przekształcając ruiny w najwyższej klasy hotele i osiedla. Firma obecnie zarządza 17 obiektami z 3,5 tys. pokojami, a wkrótce będzie miała ich 20. W całym kraju wybudowała też ponad 10 tys. mieszkań i domów. Stale się rozwija np. w Siedlcach, właśnie uruchamia fabrykę — ARCHE Prefabrykacja. Władysław Grochowski planuje, żeby do roku 2030 w portfelu grupy znalazło się łącznie sto placówek.

Adam Białas zapytał twórcę i prezesa Grupy Arche SA. Władysława Grochowskiego, o najważniejsze obecnie kwestie, jego inspiracje i ocenę sytuacji. W tym trudnym czasie niezwykle ważny jest optymizm i wiara w zwycięstwo. Jak mawiał Ulrich Tölle, nauczyciel duchowy i pisarz: w każdym kryzysie ukryta jest szansa. Jak ocenia pan obecną sytuację? 

— Bardzo poruszyła mnie tragedia Ukrainy i cierpienia jej mieszkańców wywołane przez najgorsze instynkty ludzi dysponujących siłą militarną, ale pozbawionych sumienia. Cały czas pomagamy uchodźcom, zachęcamy, aby wspólnie walczymy o wolność. To największy skarb człowieka i próby jej odebrania są okrutną zbrodnią. Obecnie stykamy się z wielką ludzką tragedią i rozpaczą. Nie ma czasu na czekanie — działamy. Składamy zobowiązania, które natychmiast wypełniamy.Robię to, co dyktuje mi rozsadek i coś, co nazwałbym sumieniem. Uważam, że jest to obowiązek mój i ludzi kierujących się w życiu podobnymi zasadami. Myślę racjonalnie, kalkuluję precyzyjnie, planuję szybki rozwój, staram się działać sprawnie. Bez wielkich słów i wzniosłych teorii. Pragmatycznie i konkretnie.

Pomoc innym powinna być stałym „fragmentem gry” biznesu. Im mocniej tkwi on w społeczeństwie, tym większe ma perspektywy oraz możliwości rozwoju. I tym więcej radości daje jego twórcom. Wielką radość sprawia mi masowość takich reakcji. Mam nadzieję, że dobry przykład zachęca innych do pomocy i współpracy. Im więcej nas będzie, tym w lepszym znajdziemy się świecie. Dobro, o którym często mówię, potrafi szybko się szerzyć i umacniać. A później do nas wracać. Wszystko od nas zależy. Agresja rosyjska jest atakiem na najcenniejsze dobra człowieka, na jego wolność, prawo do bezpiecznego życia, na jego rodzinę i otoczenie. Ten zbrodniczy zamach powinien być odparty wszystkimi siłami, bo obrona wolności jest priorytetem wszystkich uczciwych ludzi. Nie mówię o rozszerzeniu wojny, bo to by było pogłębienie tej tragedii. Nawiązuję do potępienia przez świat agresora i ludobójstwa przezeń dokonywanego. Świat zaprotestował przeciwko atakowi na wolność.

To wspaniale, że tyle miliardów ludzi myśli podobnie i chce ją chronić. Zasady etyczne dotyczące działania Arche, o których często mówię, zadziałały automatycznie. Nasze hotele wypełniło 12 tys. uchodźców, głównie kobiet z dziećmi. Staramy się stworzyć im namiastkę domowej atmosfery, dać poczucie bezpieczeństwa i tego, że otaczają ich przyjaciele. Chciałbym najserdeczniej podziękować pracownikom hoteli, wolontariuszom Fundacji Leny Grochowskiej i wszystkim związanym z naszą organizacją bądź jej pomagającym. Nie liczą godzin, nie patrzą na kalendarz, pracują non stop. Fundacja zawsze była bardzo sprawna, ale przeszła samą siebie w tej kryzysowej sytuacji.

Robimy niekiedy więcej niż można i będziemy to kontynuować. Jestem jednak dobrej myśli. Wolność jest silniejsza od zła, które usiłuje ją zdławić. Ofiary, cierpienia i zniszczenia nie pójdą na marne, nie zostaną zapomniane. Wolność na pewno zwycięży. Jej siła pokona wszystko – mówi prezes zarządu Grupy Arche SA. Władysław Grochowski.

A, co z ostrą walką gospodarczą i biznesową?

— Błędne jest przekonanie, że w interesach trzeba pokonać, a najlepiej zlikwidować konkurenta. To tylko na filmach widzimy, jak szampana pije radosny zarząd zwycięskiej firmy i jak pokonany konkurent jest unicestwiany. W życiu taka walka kosztuje, tworzy złą energię i toksyczne pozostałości. Współzawodnictwo w gospodarce jest oczywiste i potrzebne, ale nie w formie nienawistnej walki, tylko nowych koncepcji i rozsądnych kompromisów. My to stosujemy i dzięki temu się rozwijamy. Grupa Arche nie dlatego się rozrasta, że kogoś zniszczyła i wypchnęła z rynku, ale dlatego, że opracowaliśmy i stosujemy innowacyjny sposób działania, który po prostu lepiej działa. Nazywa się Systemem Arche.

Uważamy, że nasza oferta musi odpowiadać na potrzeby klienta, te oczywiste i te niekiedy nieuświadamiane. Wszystko, co robimy, powinno przynosić mu satysfakcję, skłaniać do miłych refleksji i zachęcać do ponownego korzystania z oferty. Te założenia są fundamentem tego systemu, który jest naszą oryginalną koncepcją prowadzenia hoteli i działalności wokół nich. Nasi inwestorzy i wiele tysięcy gości to polubili.

Wspaniałe wyroby ceramiki artystycznej są wykonane przez niepełnosprawnych artystów, których zatrudnia, wspiera i szkoli Fundacja Leny Grochowskiej. Coraz więcej ludzi zmęczonych masówką zaczyna cenić tę wyjątkowość doceniać atmosferę, jaka w naszych hotelach panuje. Są one nie tylko miejscem, w którym można się wygodnie wyspać i zjeść świetny obiad czy kolację. Tam się nieustannie coś dzieje. Koncerty artystów miejscowych i tych już sławnych, spotkania z ciekawymi ludźmi, poznawanie lokalnej historii. Wszystko to organizowane z uśmiechem, bez żadnej nachalnej dydaktyki czy oficjalnej sztampy. Niektóre hotele są zlokalizowane w byłych pałacach, inne w starych budynkach przemysłowych. Jest nawet hotel mieszczący się w dawnym klasztorze. Wszędzie przybysze czują się jak w domu.

Tu nie ma miejsca na walkę. Cenimy uśmiech, wszelkie przyjazne gesty i sumienną pracę. To jest oryginalny dorobek systemowy i organizacyjny. Osiągnięty bez konfliktów i bez szkody dla kogokolwiek, dzięki otwartości na innych ludzi, zaufaniu i pracy. Cieszy mnie szacunek i poparcie wielu ludzi, którzy doceniają naszą pracę, ale nie mam żadnych przywilejów w urzędach. Niekiedy jest naprawdę bardzo trudno. Nigdy jednak nie poddaję się, nawet w sytuacjach, gdy ręce opadają i właściwie nie widać żadnego wyjścia. Od lat specjalizujecie się w realizacji bardzo trudnych projektów. Większość innych inwestorów podaje się na widok kolejnych ruin, którym przywracacie dawny blaski i gdzie skupia się życie lokalnych społeczności.

Co jest najtrudniejsze w tych wyzwaniach?

— Przywracamy do życia obiekty, których czas świetności dawno minął, niektóre już się rozpadają. Wkrótce, jeśli państwo jest teraz tak skonstruowane, że albo czynnie przeszkadza w działaniach gospodarczych, albo mimowolnie, przez własną nieudolność, bardzo ją utrudnia. To wielki ktoś ich nie uratuje, pozostaną po nich tylko porośnięte zdziczałą zielenią ruiny. Mam prawo oczekiwać przyjaznego zainteresowania urzędników, ich szybkich i rozsądnych decyzji. Liczę, że będę mógł skupić się na tym, co najważniejsze i najtrudniejsze. Na ratowaniu zabytków naszej przeszłości. A to nie jest stawianie betonowych klocków. Żeby fizycznie odbudować ściany nośne, pokryć ruiny dachem, wyremontować wnętrza, przystosować je do współczesnych potrzeb, trzeba załatwić setki papierów.

Nie oskarżam urzędników o złą wolę, chociaż niekiedy mam prawo ją podejrzewać. Chodzi o gąszcz sprzecznych przepisów, które nieustannie, często bezmyślnie wydajemy, potem je nowelizujemy, potem znowu zmieniamy. Pojęcie sprawiedliwości zniknęło z naszego obszaru prawnego. Na logikę, rozsądek czy prostą znajomość życia nie ma w nim miejsca. Liczy się tylko paragraf. A ten na ogół jest interpretowany tak, żeby urzędnik nie miał kłopotów. Jeśli bezpodstawnie odmówi i po dziesięciu latach urząd przegra w końcu sprawę sądową, płacąc odszkodowania, nikt mu złego słowa nie powie. Jeśli wyda decyzję pozytywną, wtedy może mieć nieprzyjemności. Narazi się na pytanie, dlaczego albo na domniemane lub wręcz sugerowane zarzuty przyjęcia korzyści materialnej. Same kłopoty. Wygodniej i bezpieczniej jest odmówić.

Po prostu nasze państwo jest teraz tak skonstruowane, że albo czynnie przeszkadza w działaniach gospodarczych, albo mimowolnie, przez własną nieudolność, bardzo ją utrudnia. To wielki problem, szczególnie kiedy mamy szybko iść do przodu, ścigając rozwinięte, bogate kraje Europy. Zmiana tego stanu rzeczy na pewno korzystnie wpłynęłaby na nas wszystkich — mówi Władysław Grochowski.

Czy uproszczenie biurokracji i likwidacja tego bałaganu mogłaby wpłynąć na szybki rozwój naszego kraju?

— Tak, widzę ogromne możliwości i morze bezsensu. Sami sobie stworzyliśmy stan prawa i obyczajów urzędowych państwa, który nam wiąże ręce i podstawia nogę. Chcemy i zresztą musimy, rozwijać się szybciej. Polacy mają prawo do dobrobytu. Nie za 50 czy 100 lat, tylko już teraz. Jesteśmy mądrym narodem, potrafimy i chcemy ciężko pracować to, na co mamy czekać? Jak tu jednak zbudować dobrobyt, kiedy własne państwo tak nieprzyjaźnie, a często wrogo traktuje swoich przedsiębiorców. Przecież to my tworzymy pieniądze. My zapewniamy miejsca pracy, płacimy podatki, zabiegamy o to, żeby było lepiej. Możemy więcej robić, więcej tych pieniędzy wytwarzać, gdyby państwo włączyło się do tego procesu jako przyjaciel – mówi prezes Grupy Arche SA.

A patrząc globalnie — jakie elementy gospodarcze stanowią zagrożenia?

— Gospodarka istnieje po to, żeby służyć ludziom, a nie po to, żeby bezmyślnie, nieodpowiedzialnie wytwarzać monstrualne pieniądze dla małej grupki i utrzymywać niewyobrażalną nędzę miliardów ludzi. Jeśli tego problemu nie podejmiemy, żeby rozważnie i odpowiedzialnie go rozwiązać, czekają nas wielkie katastrofy w skali świata. Migracja dziesiątków milionów ludzi, wojny o wodę i żywność, krwawe konflikty w każdej sprawie. Wierzę, że do tego nie dojdzie, jeśli nie utracimy wolności i chęci współpracy. Sugerowałbym też odejście od panującej dzisiaj w biznesie zachodnim, a także polskim, dyktatury pytania „ile?”. Trzeba liczyć koszty, trzeba tworzyć zyski, to jest podstawowy mechanizm działania przedsiębiorcy. Ale musi się to wszystko podporządkować ważniejszemu parametrowi, pytaniu „po co?”. Wysoko rozwinięta gospodarka, gdzie produkcja odbywa się na gigantyczną skalę i w której krążą niewyobrażalne kwoty pieniędzy, oderwała się od kontekstu społecznego.

Nie produkujemy, żeby zaspokoić rzeczywiste, uzasadnione potrzeby ludzi, tylko żeby dostarczyć towarów i usług do obszarów, które biznes sam, często sztucznie, stworzył. Ta dehumanizacja gospodarki jest praprzyczyną wszystkich problemów, z którymi się teraz borykamy: zniszczenia przyrody, kłopotów klimatycznych, klęsk naturalnych, rozpaczliwej nierówności poziomów życia w poszczególnych regionach świata. Jak też coraz bardziej widocznej obawy o przyszłość.

Nie podzielam poglądu, że tak po prostu się stało i musimy kontynuować tę podróż. Jeśli nastoletnia szwedzka uczennica wywarła ogromny wpływ na myślenie i działanie w kwestii klimatu, my tym bardziej możemy to zrobić. I wtedy odpowiedź na pytanie „po co?” będzie prosta i skieruje nas we właściwym kierunku — podsumowuje właściciel i prezes zarządu Grupy Arche SA. Władysław Grochowski.

Dziękuję za znalezienie czasu i ciekawą rozmowę.

Autor: Adam Białas – ekspert rynku nieruchomości, dyrektor BIALAS Consulting & Solutions, dziennikarz biznesowy

Zobacz także: Viktoria Nikitchuk wzmocni kierownictwo hotelu Renaissance

1 KOMENTARZ

Comments are closed.